Cztery pytania

pytania: o sens całości, o szczęście, o prawdziwego przyjaciela i mistrza, o miłość

poniedziałek, 3 marca 2008

II. Czego szukacie?

1. Nasze poszukiwania.

Sydney Omara jest astrologiem, mieszka w Filadelfii. Zna Go cała Ameryka i wielu w Europie. Z jego usług korzystali i korzystają prezydenci, biznesmeni, aktorzy (np. Ronald Regan, Elizabeth Taylor, Sylwester Stallone, Arnold Schwarzenegger, Jack Nicholson, Michael Jackson). Przepowiednie i horoskopy są drukowane codziennie w ponad 300 dziennikach. Korzystają z nich dziennikarze w programach radiowych i TV. Twierdzi, że wierzy mu 100 mln ludzi w USA. Oprócz niego jest w USA ok. 25 tys. dobrze płatnych astrologów. Omara ujawnił, że najczęściej jego klienci pytają o: miłość, pieniądze i zdrowie - w takiej właśnie kolejności. (Zwoliński A., Mówiące gwiazdy. O astrologii., Posłaniec Serca Jezusowego 6/94, s.10-11).

W połowie października 1996 r. przebywał w Polsce O. Joseph-Maria Verlinde. Mówił o swojej drodze do Boga, długiej i dramatycznej bo poprzez religie Wschodu. Między innymi powiedział: „Idąc za pragnieniem bycia człowiekiem w pełni wolnym odczułem, że w moim życiu jest pewna szczelina..., że tkwi pustka, którą bez skutku próbowałem wypełnić poszukiwaniami naukowymi, różnymi zainteresowaniami..." (studiował w tym czasie i uzyskał na uniwersytecie we Francji dwa doktoraty z fizyki i chemii). Mówił: „Postanowiłem (rozpocząć) poszukiwania duchowe... zwróciłem się w stronę Wschodu... spotkałem guru, który przyjął mnie jako swego ucznia... w ciągu czterech lat trzykrotnie odbyłem podróż dookoła świata, przebywałem w aśramach w Himalajach, do których niewielu Europejczyków ma dostęp... mogłem zgłębić praktykę jak i teorię hinduizmu". (Zeszyty odnowy w Duchu Świętym, Kraków, 9/96, s. 45-46). Jak widzimy, człowiek odnajduje wielkie pragnienia duchowe i może ich poszukiwać z wielką intensywnością, rezygnując np. z kariery naukowca.

Jeszcze jeden przykład. O poszukiwaniu spokoju, odprężenia, zdrowia za wszelką cenę. Bardzo łatwo dzisiaj znaleźć takie propozycje. Ten przypadek dotyczy młodej osoby studiującej. Wystarczyło kilka godzin muzyki psychotronicznej, którą otrzymała jako ćwiczenia z ulotkami. Miało ją odprężyć, uspokoić, pomóc się skoncentrować przy nauce. Efekty: nie mogła się modlić, często nawiedzały ją bluźniercze myśli, których nie pragnęła. Zdarzało się to szczególnie w kościele. Ból szyi i kręgosłupa, z dnia na dzień zauważała rozbicie, przyszedł niepokój. Kiedyś na jednym ze spotkań prowadząca mistrzyni powiedziała coś o Kościele z taką nienawiścią, że już nie wytrzymała. Odeszła. Przyszła do kapłana katolickiego mówiąc: „proszę o pomoc”.
Na ulotkach, które przyniosła czytamy między innymi:
„Warsztaty psychotroniczne ATHANOR.. Tytuł ulotki: „Przed obliczem Przedwiecznego". Kaseta mag. 2razy 30 min. ... tylko przez słuchawki... kaseta do synchronizacji półkulowej na fali 6 Hz... dla osób o dolegliwościach psychiatrycznych... oczyszcza umysł... " Z tej samej ulotki: „Mistyczna podróż do wnętrza ziemi"... kaseta... tylko przez słuchawki... dźwiękowa tabletka nagrana na tej kasecie będzie działać tym lepiej, im mniej będziesz o niej myślał... ". I jeszcze: „ANASTENARIA, Szamańska muzyka transowa... kaseta... tylko przez słuchawki... elektroniczna wersja nagrania (dokonanego) w Grecji podczas misteriów, których uczestnicy wykonują taniec sakralny boso na czerwonym żarze z dogasającego ogniska, nie parząc się przy tym... muzyka prastara... "(do dziś w tych rejonach Grecji składa się bóstwom ofiary ze zwierząt) Potem czytamy: „...jest zatem kasetą do uprawiania magii i czarów ".

2. Pierwsze pytanie Jezusa z Nazaretu.

Wiele pytań do nas dociera. Ze świata i z naszego serca. Szukamy na nie odpowiedzi. To dobrze. Pytania o: miłość, pełną wolność, zdrowie, pieniądz, ukojenie, efektywne działanie, doświadczenie duchowe... . Wiąże się to, jak widzieliśmy z powyższych przykładów, z przyjęciem propozycji drogi, przyjęcia również przewodnika (mądry człowiek, filozof, astrolog, guru...). Pytania i „pragnienia człowieka nie są tak delikatne jak jedwabna nić, są potężne jak lawina... i to stanowi naszą wewnętrzną tajemnicę" – słowa kardynała Martiniego. Dlatego, by być człowiekiem, sobą, autentycznym, umieć kochać - trzeba się przyjrzeć naszym pragnieniom, uporządkować je, wyjaśnić...
Życie Jezusa z Nazaretu opisują cztery Ewangelie. Zapis Jego słów i czynów, jak wierzą chrześcijanie, został natchniony przez Ducha Świętego i opisuje nie tylko fakty historyczne, ale przekazuje prawdę, która jest DOBRĄ NOWINĄ: Bóg stał się człowiekiem, aby szukającym, zranionym swoim dzieciom, pokazać DROGĘ ku Sobie. W czwartej Ewangelii według św. Jana pierwszymi słowami, które wypowiada Jezus – są słowa w formie pytania: „Czego szukacie?" (J l, 38). Skierował je do dwóch młodych mężczyzn, którzy zobaczyli przechodzącego Jezusa. Nic nie mówiąc zaczęli za Nim iść. W ich sercu było wiele pytań, szczególnie pytanie o Człowieka, na którego oczekiwali – Mesjasza, najważniejszego Nauczyciela drogi do Boga. Obaj bowiem byli już uczniami św. Jana Chrzciciela, który przepowiadał właśnie nadchodzącego Mesjasza. Właśnie im Jezus zadał pytanie: Czego szukacie? Oni odpowiedzieli: „Rabbi - (...) Nauczycielu gdzie mieszkasz?" (J l, 38) To znaczy: Chcemy zobaczyć i poznać Cię, to znaczy również: chcemy Cię zapytać o wiele spraw. Jezus, Bóg i Człowiek staje wobec nas tak, jak wobec tych dwóch mężczyzn i nie stosując siły, manipulacji, pobudza, dodaje odwagi, mówi: „Zobacz jak bogate masz serce w pragnienia, chcę byś w wolności podjął razem ze mną odkrywania prawdy ". Wcześniej św. Jan w Ewangelii mówi z zachwytem: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami" (J l, 14). Inaczej mówiąc: Bóg przyszedł do nas w postaci człowieka o Imieniu Jezus i „zamieszkał", co dosłownie oznacza w języku, w jakim została napisana Ewangelia: „rozbił namiot wśród nas". To bardzo głębokie porównanie św. Jana wzięte jest z codziennego życia ludów pasterskich. Ludy wschodu, pasterze, nomadzi ciągle byli w drodze. Od czasu do czasu przystawali, rozbijali namioty, by znowu po pewnym czasie ruszyć, szukając nowych pastwisk, oaz. Każdy pyta o sens tego czasu na ziemi. Stawia pytania i szuka odpowiedzi. I oto wśród nas, pośród nas „rozbija swój namiot" Bóg-Człowiek, Jezus Chrystus i stawia nam pytanie czego my właściwie szukamy tutaj? Może szukamy źle? Gdzie jest nasze serce zanurzone? Co jest naszym skarbem? Czego oczekujemy, czego się spodziewamy...? Czego szukam teraz, w tej chwili?

Jezus nie daje natychmiastowej odpowiedzi, nie obiecuje pieniędzy, zdrowia, miłości, natychmiast! Trzeba z Nim „zamieszkać". Trzeba popatrzyć, posłuchać, zdecydować: „chcę być Twoim uczniem”. Zostać z Nim jak ci dwaj apostołowie. Oni nie szukali „czegoś", ale „Kogoś", kto był zapowiadany jako Mesjasz, Zbawiciel, Jedyny. Znaleźli. Zostali.

Pamiętam kilka lat temu w Krakowie olbrzymi, kilkutysięczny tłum młodych ludzi. Czekali długo, aż pojawi się „biała postać" w oknie za kuloodporną szybą. Było już po godz. 21, kiedy doczekaliśmy się. Byłem wtedy na drugim roku w naszym franciszkańskim seminarium. On miał wtedy około 65 lat. Ludzie, którzy przyszli Go posłuchać od lat 15 do 30 - głównie. Papież rozpoczął słynną „gawędę krakowską" z okna domu biskupiego. Uderzyły mnie słowa, które pamiętam do dziś: „Kiedy byłem młody to, co pociągało mnie najbardziej w Ewangelii Jezusa, to fakt, że nie dawał nigdy swoim uczniom żadnych tanich obietnic. Normalnie wszyscy obiecują: będziesz miał to, a to... Chrystus nic z tego. Mówił uczniom prawdę... będzie ukrzyżowanie... zmartwychwstanie... potem Moc Ducha Świętego i pójdziecie głosić Dobrą Nowinę...
czyli na trud, ale zaszczytny trud. I mnie to bardzo pociągało... - mówił Jan Paweł II. (Jan Paweł II w Polsce, 1979-1983-1987, Przemówienia i homilie, Warszawa 1989, s. 599).

Oddajmy jeszcze na chwilę głos o. J. M. Verlinde, o którego poszukiwaniach duchowych wspomnieliśmy na początku. Wśród Jego poszukiwań, w religiach wschodu, przyszedł czas na najważniejsze pytanie człowieka. Tak mówił, podczas wspomnianej wizyty w Polsce: „Potem przyszły inne pytania i doświadczenia: „gdzieś na dnie mojego serca pozostawała głęboko ukryta tęsknota za doświadczeniem miłości... drążyły mnie pytania dotyczące sensu życia... osoba, która przyjechała do mojego guru zapytała mnie: Kim dla ciebie teraz stał się Jezus? I ten dźwięk imienia Jezus, o którym próbowałem zapomnieć przez tak wiele lat, wywołał... głęboko w moim sercu olbrzymie poruszenie... wtedy zrozumiałem, że Bóg nie jest jakąś bezosobową wibracją, ale... osobą mającą serce i pragnącą mnie z nieskończoną miłością... Bóg ma imię (JEZUS), że mogę Go przyzywać... życie moje stało się... przygodą dwóch wolności: wolności Boga i mojej niewielkiej wolności... mogę tworzyć moją historię z Bogiem, który przyszedł objawić mi swoje imię i swoją twarz, z Jezusem z Nazaretu; z Bogiem, który stał się człowiekiem po to, by człowiek mógł Go zobaczyć, usłyszeć pójść za Nim" (Zeszyty odnowy w Duchu Świętym... tamże, 54-55).
Bernard Shaw, znany reżyser i dramaturg wyznał: „Po wielu latach (60) przyglądania się sprawom świata i naturze człowieka gotów jestem przyznać, że nie widzę żadnej innej drogi, która by mogła wyprowadzić świat z jego cierpień, poza tą, którą dał Jezus Chrystus ". „Po cóż szukać drogi -jeśli przed wieki zrobiona" - zdanie C.K. Norwida na ten sam temat.

Czego więc szukacie? " Czy to wszystko co jest w nas dobrym pragnieniem nie jest szukaniem Ciebie, Jezu?

3. Decyzja: wybór Mistrza.

Chciejmy w ciszy przypatrzeć się naszym pragnieniom. Usłyszeliśmy pierwsze pytanie Jezusa: „Czego szukacie?". Każdy nosi w sobie pragnienia i pytania. Szuka odpowiedzi: w mądrości gwiazd, u guru, albo sam dla siebie staje się drogą. Każdy w wolności szuka. Czy jednak są to przede wszystkim poszukiwania zbawienia, życia wiecznego, żywego Boga? Świat jest dziś jak wielki bazar, supermarket, wiele stoisk, każdy zachwala swój towar, każdy oferuje prawdziwy „odlot", jakąś nagrodę. Warunek: trzeba kupić towar. Wśród tych straganów świata stoi również Jezus z Ewangelią. Zamieszkał na tym bazarze, wśród nas. Ma dla nas Dobrą, Radosną Wiadomość. On sam przyszedł jako „odpowiedź" w postaci Człowieka. Owszem nie daje rozwiązań natychmiastowych, nie nęci i nie wabi nagrodami nie mówi co mam czynić między 7.00 a 8.00 godz. rano, ale pragnie, chce, abyśmy patrząc na Niego, na Jezusa nauczyli się wybierać, abyśmy wiedzieli czego szukamy, Kogo szukamy, czy to służy rzeczywiście życiu, zdrowiu, miłości, czy pcha mnie ku zbyt łatwym rozwiązaniom...

Jeśli możesz, weź teraz do ręki Pismo Św. Otwórz. To Jego słowa. To On sam. To nie „coś", ale Ktoś, Kto cię szuka z miłości. Możesz przeczytać pierwszy rozdział Ewangelii św. Jana Apostoła i chwilę zastanowić się nad tym natchnionym przez Boga tekstem.

Ja proponuję krótkie rozważanie z Ewangelii według św. Mateusza, o człowieku, którego doświadczenie jest mi bardzo bliskie. Chodzi o jedno zdanie z dziewiątego rozdziału – również dziewiąty werset:
"Odchodząc stamtąd ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: "Pójdź za Mną!". On wstał i poszedł za Nim" (Mt 9, 9).

Na pierwszy „rzut oka" jedno z wielu zdań w Biblii, dokładniej z Ewangelii. Opis powołania. Mateusz był Żydem i już nie szukał. Pewnie nie miał wielkich pragnień . Nie spodziewał się niczego wielkiego. Dlaczego? Był odepchnięty od wspólnoty wiary swoich rodaków, krewnych, najbliższych. Jeśli miał kogoś bliskiego to wśród ludzi brudnych interesów. Był celnikiem, ściągał podatki od swoich. Żydzi wtedy byli pod okupacją Rzymską i zbieranie podatków dla okupanta i wroga narodu i religii było czystym kolaborowaniem. Było zdradą. Ale Mateusz szedł codziennie rano do swojej komory celnej, siadał za stołem podatkowym i „zdzierał" pieniądze od swoich. Czy nie czuł się osamotniony, odsunięty, pogardzony? Być może czuł pogardę do samego
siebie. Aż do czasu, kiedy do tej strasznej komory celnej nie wszedł Jezus... Bóg widzi inaczej wiele spraw... nie patrzy na nas tak jak my na siebie. Cóż takiego wydarzyło się w tej komorze. Wymiana spojrzeń! Nic więcej! Potem słowa: "chodź...!" Mateusz odkrył, że to nie jest zwykły człowiek. To ktoś inny. Nikt do tej pory nie patrzył na niego w taki sposób, nawet Mateusz sam na siebie. Wzrok miłości i uzdrowienia, wzrok, który go pociągnął za nieznanym, ale już pokochanym... Został Jego uczniem, apostołem, świadkiem, napisał Ewangelię (Por. Philippe Madre, Boże wezwanie, Warszawa 1994 r., s. 38-40).
Czy myślisz, że Jezus popatrzył tak tylko na Mateusza? On na każdego tak patrzy. Kiedy? Teraz, zawsze. Teraz jesteśmy wezwani, aby odkryć Jego wzrok miłości na sobie, odnaleźć prawdziwe oblicze Boga-Człowieka.
Czyż nie tego szukamy?

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna