Cztery pytania

pytania: o sens całości, o szczęście, o prawdziwego przyjaciela i mistrza, o miłość

poniedziałek, 3 marca 2008

III. Czy rozumiecie co wam uczyniłem?

1.Ból rozdzielenia.

Biblia zawiera w sobie wiele ksiąg, które z kolei podzielone są na rozdziały. Rozdziałów jest ponad tysiąc. Charakterystyczne jest to, że tylko trzy pierwsze rozdziały pierwszej księgi Biblii, nazwanej od pierwszych jej słów, Księgą Rodzaju, mówią o jedności, harmonii Boga z człowiekiem. Chrześcijanie przyjmują Biblię jako Księgę Świętą, w której objawiona jest Prawda o tym, co zdarzyło się na początku, po stworzeniu kosmosu, świata i człowieka. W trzecim rozdziale Księgi Rodzaju jest opisany ból rozdzielenia, rozdarcia harmonii miedzy Bogiem a człowiekiem. Człowiek nie stoi u początku tego stanu. Jako wolne stworzenie uległ pokusie doskonalszego od siebie stworzenia, upadłego Anioła, który wcześniej jako istota wolna powiedział do Boga: „Nie będę Ci służył”. Tragedia buntu szatana, zatruła boleśnie człowieka. Obrazowo naszą sytuację można porównać do rzeki, która utraciła źródło; jeszcze chwilę popłynie w niej woda, a potem „umiera”.
Wszystkie pozostałe Księgi Biblii, ich rozdziały, mówią o przywracaniu utraconej harmonii człowieka z Bogiem. To z kolei jest wolną inicjatywą samego Boga. Jak wiele doświadczeń życiowych, codziennie, ilustruje nam tę zasadniczą Prawdę o bólu rozdzielenia i potrzebie jedności z Bogiem.
Kilka lat temu w USA ukazała się książka, której autorem jest znany psycholog Alan Loy McGinnis pt. "Sztuka przyjaźni". Mówiąc o przyjaźni wskazuje, że istotnym elementem jej jest: obecność i dotyk - gest przyjacielski. Ilustruje to pewnym wydarzeniem z życia swojego przyjaciela, który miał małą córeczkę. Lubiła ona, kiedy tatuś przychodził z pracy, słuchać bajki "O świnkach". Siadała wtedy tacie na kolanach i słuchała. Tak było codziennie. Aż do czasu kiedy zmęczony tym codziennym opowiadaniem bajki, tato wymyślił, że może ją nagrać na magnetofon i córeczka może sobie odtwarzać i słuchać jej nawet częściej, niż jeden raz na dzień. Po kilku dniach tego eksperymentu, gdy tato wrócił z pracy zastał w drzwiach swoją córeczkę, która trzymała w jednej ręce magnetofon, a w drugiej książeczkę z bajką "O świnkach". Tato zapytał: Co się stało? Zepsuł się magnetofon, czy nie potrafisz włączyć'? Nie! Chciałem usiąść na kolanach magnetofonu, lecz nie potrafię! Córeczka tak naprawdę potrzebowała taty, a nie słuchania tej samej bajki.
Potrzebowała obecności ojca - taty i tego wszystkiego, co jest z nią związane.

2. Jezus i "sztuka przyjaźni".

Jest w Biblii księga, którą nazywamy Księgą Mądrością Syracha. Wśród wielu tekstów są również słowa o przyjaźni, o szukaniu przyjaciela i o tym, że moc przyjaźni poznaje się nie tyle po ilości godzin spędzonych przy stole, ale ilości godzin spędzonych w sytuacjach beznadziejnych i trudnych. "Bywa przyjaciel, ale tylko jako towarzysz stołu, nie wytrwa on w dniu twego ucisku (6, 10), dlatego „wierny przyjaciel jest lekarstwem życia; znajdzie go bojący się Pana" (6, 16). Kiedy potrzebne jest lekarstwo? W chorobie. A jaka to choroba jest najbardziej dramatyczna dla człowieka? Brak sensu życia, samotność, bezradność, cierpienie, zło, grzech, śmierć... Trzeba nam było takiego Przyjaciela, który by był lekarstwem dokładnie na te "choroby". Jezus, BÓG-CZŁOWIEK zna sztukę przyjaźni. "Rozbił swój namiot" wśród grzeszników, czyli nieprzyjaciół Boga. Dał nam swoje Słowa, Życie, Ciało i Krew, nawet swoją Matkę, Maryję, wszystko co miał. Wszystko rozdał, łącznie z sobą! Czy mógł uczynić coś jeszcze ? Jest takie miejsce w Ewangelii św. Jana, które jak w soczewce skupia przychylność Jezusa względem nas. Chodzi o niezwykły gest miłości, o którym czytamy w rozdziale trzynastym. Jezus, tuż przed oddaniem życia za swoich przyjaciół, oddaniem Siebie jako pokarm, umywa nogi swoim uczniom. Bóg przy nogach człowieka ! Bóg myjący nogi na znak umiłowania do końca! (por. J 13, 1). Czynność ta była zarezerwowana niewolnikom. Oni obmywali nogi swojemu Panu. Oto ten gest wykorzystał Chrystus, aby człowiekowi, czyli Tobie i mnie pokazać, że chce być i jest dla nas jak służący, jak lekarstwo na każdą chorobę! Czyż Jezus nie mówi przez ten gest: Obmyłem Cię i obmywam ! Czynię Cię czystym! Jezus pyta: Czy rozumiecie co wam uczyniłem ?” (J 13, 12). Czy rozumiecie, że podzieliłem się z wami życiem, że nie opuściłem i nigdy nie opuszczę, nawet wtedy gdy grzech niszczy wasze życie! Zawsze jestem blisko was! Zawsze chcę was obmywać! Kiedy tylko zapragniecie przyjdźcie, a Ja was oczyszczę. Czy rozumiecie ? Czy ty to rozumiesz? Ten symbol umycia nóg był według egzegetów (ludzi badających naukowo sens i znaczenie słów Biblii) w pierwotnym Kościele, nawiązaniem do odpuszczania grzechów popełnionych po chrzcie św. Rzeczywiście Jezus w tej scenie przeciwstawia kąpiel całego ciała, która czyni człowieka czystym, samemu umyciu nóg, które usuwa proch z ulicy. Człowiek jest "cały czysty", bo Jezus umarł za wszystkich, a w chrzcie św. łaska ta spłynęła na nas w pełni, ale i po otrzymaniu chrztu św. grzeszymy i wtedy również Jezus pragnie "umyć" nasze nogi, oczy, ręce, serce, które przyprószył "proch" tego świata. (Por. Bednarz M., Pisma św. Jana, Tarnów 1994, s. 115-119)

3. Szczególne miejsce odnowienia przyjaźni z Bogiem.

Wyobraźmy sobie człowieka, który nie mył się od urodzenia... To normalne, że korzystamy z dobrodziejstwa siostry wody. Trochę delikatniejsza jest sprawa z sumieniem. Jego nie widać. A może być z nim coś nie w porządku. Może natychmiast nie reagować na ból rozdzielenia od Boga, na zło, grzech. Delikatny impuls, pochodzący z naszego serca, który jest darem Stwórcy, może być zlekceważony, spotkanie z obmywającym mnie Jezusem odkładane.

• Wydaje się, że pierwszą trudnością jaką napotykamy w drodze na to spotkanie jest fakt, że "nie widzimy" prochu. Nie czujemy się grzesznikami. Nie widzimy grzechu.
-Kompas to takie urządzenie, które wskazuje prawidłowo kierunek północny. Jest niezbędny w nieznanym terenie. Aby zadziałał, trzeba wyjąć go z kieszeni, odbezpieczyć unieruchomioną igłę i trzymać go dokładnie poziomo. Wskazówka spokojnie ustawi się w kierunku północnym, gdyż jest pociągana siłą magnetyczną bieguna, którego nie widać, ale który istnieje. Podobnie jest z sumieniem. Jest jak kompas. Zadziała i wskaże dobry kierunek, albo odchylenie od prawidłowej „trasy” wtedy, jeśli uświadomię sobie, że istnieje poza mną Boże Prawo - biegun odniesienia, które wskazuje i mówi co jest dobre a co złe. W każdym momencie jesteśmy wolni. Wybieramy. Kiedy się spowiadam, uznaję, że sam z własnej woli wybrałem zły kierunek, odszedłem świadomie z "trasy zbawionych", z drogi przykazań. Sumienie więc (kompas) i Boże przykazania są darem Ojca z nieba, naszego" punktu" docelowego. Są darem, bo wolność może człowiek wykorzystać do złego. Są darem, bo odnajdujemy drogę powrotu na właściwą drogę.

• Ciągle popełniam te same grzechy?
-To tak jak z plewieniem ogrodu. Mądry ogrodnik nigdy nie męczy się wyrywaniem
chwastów, choć one ciągle wyrastają. Robi to, bo wie, że tylko w taki sposób ogród jego będzie piękny, a rośliny, kwiaty, owoce, będą dorodne, dobre i zdrowe. Nie może tak po prostu zostawić swojego ogrodu i wyjechać na zawsze. Nawet jak wszystkie chwasty usunie, musi czuwać, aby nie pojawiły się nowe z resztek korzeni, które pozostały. Gdy i to uczyni nic i nikt nie gwarantuje mu, że wiatr nagle nie przyniesie z zewnątrz do jego ogrodu złych nasion, które mogą nagle zakiełkować. Czy nie tak jest z naszym sercem?

• Nie wiem co mówić?
-Zrób "rachunek sumienia". Zgrzeszyć można myślą, słowem, uczynkiem i zaniedbaniem... Kto może powiedzieć, że kochał doskonale całym sobą, w każdym momencie swojego życia?: "Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej, umysłu, z wszystkich sił a bliźniego swego jak siebie samego"(Por. Mk l2.29-30).

• Nie czuję potrzeby spowiadania się!
- Słyszałem kiedyś o "prawie obrusa". Kiedy pijemy kawę na czystym obrusie, wystarczy zrobić jedną plamę, żeby się tym przejąć i przepraszać za swoją nieuwagę.
Kiedy jednak pijemy kawę codziennie na obrusie, który nie był prany rok, to jedna plamka więcej wcale nie robi różnicy na zaplamionym brudnym obrusie. Co wtedy trzeba zrobić? Pewnie kupić proszek i dobrze wyprać obrus. Kiedy więc człowiek "nie czuje" potrzeby spowiadania się dłuższy czas to prawdopodobnie trzeba zrobić dłuższy rachunek sumienia, zobaczyć wszystkie plamy i oddać Jezusowi w odnawiającej kąpieli swoje wnętrze.

• Wystarczy, że jestem dobry!
-Jaka jest Twoja miara "dobroci" ? Jeśli porównasz się z sąsiadem... z więźniem... to jesteś "dobry", ale Bóg dał nam Jezusa jako "miarę" dobroci. Jeśli porównasz się z Jezusem, a to jest jedyny punkt odniesienia chrześcijanina; z Jego słowami, Jego czynami, modlitwą, miłością bliźniego, to co wtedy?

• Spowiadanie jest upokarzające, boli!
- Ból jest też darem. Fizyczny i duchowy. Weźmy ból zęba. To sygnał, że coś złego dzieje się z nim. Idę wtedy do dentysty. Owszem boli, ale ból nie jest tu celem. On po prostu "zaprowadził" mnie do dentysty. Wyobraźmy sobie, że zęby nie bolą.
Powoli zaczynają się psuć. Tak od środka, że nic nie widać. Pewnego ranka wstajemy
i chcemy jak zwykle umyć sobie nasze zęby. Patrzymy do lusterka a tu akurat brakuje
tych dwóch pierwszych z przodu. Nic nie bolały, zepsuły się i wypadły. Podobnie z "bólem" wewnętrznym, z wyrzutami sumienia. To cierpienie, ale ono prowadzi nas delikatnie do pełnego zdrowia naszego ducha powierzenia się radykalnie Jezusowi Chrystusowi.

• Wyznaję grzechy Bogu jak bracia Protestanci.
-Spotkałem kiedyś studenta na wakacjach, katolika. Przyznał się, że rozłożył sobie żal za grzechy na jakiś okres czasu. Będzie żałował za poszczególne grzechy a potem będzie wolny. Stanie się to powiedzmy po upływie dwóch lat. Rzeczywiście na świecie jest ponad pięć miliardów ludzi. Z tego około 2 mld to chrześcijanie. W tym ok. 1,2 mld to katolicy. Z całej liczby katolików też nie wszyscy spowiadają się. Co z resztą? Przecież Bóg jest miłosierny? Kocha Protestantów, Żydów, Muzułmanów, Hindusów, niewierzących! Czy Jezus uczynił dla nas gorzej i dał nam mniej? Powróćmy do naszego studenta. Pytanie, które zrodziło się w moim sercu było następujące: kiedy będziesz wiedział, że twoje grzechy są ci zupełnie odpuszczone. Kiedy minie oznaczony rok. A kiedy kończy się rok ? 31 grudnia. Kiedy dokładnie? Wtedy gdy zegar wybije 12 razy północ. A więc zegar zadecyduje o odpuszczeniu twoich grzechów? Jezus powiedział do Apostołów w Wieczerniku: "Pokój Wam! Jak Mnie posłał Ojciec, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział: Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane" (J 20, 21-23). Spowiedź jest sakramentem. To rzeczywista obecność Jezusa w posłudze kapłana. Mamy pewność, słyszymy, że On tutaj jest i obmywa nas. Oczywiście, Bóg przebacza grzechy również poza tym sakramentem. Jest Bogiem! Dał nam Jednak Syna swego nie po to, abyśmy mieli gorzej i mniej, ale by w posłudze Kościoła i kapłana otrzymać pewność Jego przebaczenia i aby raz na zawsze wyeliminować z życia naszego słowo "może" mi wybaczył. Właśnie tu staje jako najwierniejszy Przyjaciel w naszej chorobie nie aby osądzić cię, ale obmyć „z prochu tego świata”, z grzechów, abyś "miał udział z Nim" jak Piotr, Apostołowie, wszyscy, którzy uwierzyli i przyszli do Niego, i dali się obmyć, bo zrozumieli co uczynił dla nas Jezus.

Modlitwa o dobrą spowiedź.

Panie, pojednaj mnie ze mną.
Jakże mogę spotykać i kochać innych,
jeśli już nie spotykam i nie kocham siebie?

Panie, który mnie kochasz takim, jaki jestem,
a nie takim, jakim jedynie chciałbym być,
pomóż mi przyjąć moją sytuację,
z jej smutkiem i nadzieją.

Naucz mnie żyć blaskiem i cieniem,
wśród łagodności i wybuchów gniewu,
we łzach i śmiechu,
w mojej przeszłości
i w teraźniejszości.

Ucz mnie przyjmować siebie,
jak Ty mnie przyjmujesz,
i kochać siebie tak,
jak Ty mnie kochasz.

Uwolnij mnie od doskonałości
na moją tylko miarę
i otwórz na świętość,
którą chcesz mi dać.

Oszczędź mi cierpień Judasza
wchodzącego w siebie,
by potem już nie wyjść,
trwania z rozpaczą i strachem
wobec swego grzechu.

Udziel mi żalu Piotra
spotykającego milczenie
Twojego spojrzenia
pełne czułego współczucia.

A jeśli miałbym płakać,
niech to nie będzie płacz nad sobą samym,
raczej nad Twoją zdradzoną miłością.

Panie, Ty znasz drążącą mnie rozpacz
i wstręt do siebie,
które bez przerwy przerzucam na innych!

Niech Twoja dobroć pozwoli mi żyć
w moich własnych oczach!
Tak bardzo chciałbym
odemknąć bramę mojego więzienia,
w którym sam siebie
zamknąłem na klucz!

Udziel mi odwagi do wyjścia.
Powiedz mi, że wszystko potrafi wierzący.
Powiedz, że jeszcze może mnie uzdrowić
światło Twojego słowa i Twego spojrzenia. (Michel Hubaut)

"Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nade mną"

Komentarze (1):

Anonymous Anonimowy pisze...

dziękuję....piękne słowa...choć tak trudno nimi żyć...

18 marca 2008 07:01  

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna