O cierpieniu Pana 5/6
V. Delirium wszechmocy czyli ukrzyżowanie Jezusa
„Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: «Ej, Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, zejdź z krzyża i wybaw samego siebie!» Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie drwili między sobą… . (Mk 15, 29-30).
Tej rzeczy lękajmy się zawsze i dzisiaj też, aby nie „przechodzić obok” krzyża i drwić… żeby nie bać się zanieczyszczenia jak opisani przechodnie w Ewangelii. Wtedy św. Marek, mówiłby o nas i weszlibyśmy w niebezpieczeństwie nie tylko nieczystości rytualnej, ale utraty zbawienia… Taka postawa to „delirium wszechmocy”!
Delirium wszechmocy człowieka…
Wyrażenie „delirium wszechmocy” pochodzi od Antonio Socci („Tajemnice Jana Pawła II, Kraków 2008, s. 245). Przypomnijmy: „delirium” – stan zaburzenia świadomości połączony z bredzeniem, halucynacjami i podnieceniem ruchowym. Wywołany np. wysoką gorączką lub alkoholem. A. Socci pisze prosto i szczerze: „Wszędzie słychać krzyk tych, którzy nie chcą, by Bóg, Ojciec miłosierny i wszechmocny plątał się pod nogami czynią to w imię laickości, samostanowienia, tak zwanej nowoczesności. Wyrzuca się Go z rodzin, ze szkół, z kultury, pracy, mediów, polityki, nawet z historii Europy i, przede wszystkim z życia narodów i jednostek, aby potem w obliczu tragedii, pytać ze złością gdzie jest Bóg z miną kogoś, kto chce Go postawić w stan oskarżenia i wytoczyć Mu proces (co zrobiono już dwa tysiące lat temu: wytoczono proces, torturowano, skazano i uśmiercono).
Tak, trawi nas delirium wszechmocy, mamy głupie, niszczące w nas pragnienie postawienia się w miejscu Boga… i robimy to!
Jezus był świadomy odrzucenia Go. Ale miłosierdzie Boże jest większe niż ludzka głupota. Mówiąc o odrzuceniu jednocześnie Jezus mówi, że będzie to czas łaski dla człowieka. Trzykrotnie mówi o tym uczniom: „zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie (Mk 8,31; 9,31-32; 10,32-34). Z perspektywy Jezusa Chrystusa nie wolno nam odłączyć zapowiedzi odrzucenia od zapowiedzi zmartwychwstania. Odrzucenie to droga Jezusa – przejście, pascha ku życiu. Z delirium wszechmocy Bóg może i chce nas wyprowadzić.
Elie Wiesel (myśliciel i pisarz żydowski, jako 15 latek został z rodziną wywieziony w 1944 r. do Birkenau. Po selekcji na rampie i kwarantannie trafił do Auschwitz, potem do jednej z jego filii - Monowitz. W 1945 r. został ewakuowany do Buchenwaldu, gdzie doczekał końca wojny). W jednej z książek opowiada o wstrząsającej publicznej egzekucji, której był świadkiem w obozie koncentracyjnym. Trzech więźniów zostało dla postrachu skazanych na śmierć przez powieszenie. Wśród nich był młodziutki chłopiec, bardzo przez wszystkich lubiany. Był lekki i przez pół godziny nie mógł skonać. Ktoś w otoczonym przez uzbrojonych SS–manów, milczącym tłumie zapytał głośno: „Gdzie jest Bóg?”. Wiesel pomyślał: „Tam, wisi na szubienicy”.
„Ej, Ty – zejdź z krzyża…
przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami” (Mk 15,29).
Dlaczego Jezus nie zszedł z krzyża? Ponieważ kochał tego chłopca i kocha miliardy innych swoich dzieci. Kocha ciebie i mnie, kocha wszystkich, ofiary i zbrodniarzy wszystkich czasów. Każdy ma swoją „ciemna dolinę”, którą musi przejść jako skrzywdzony i grzesznik. Ponosimy na sobie skutki delirium naszej wszechmocności… Ponoszę je słabi wobec mocnych i sami wobec siebie. Ten chłopiec pół godziny konał, ale nie był sam, bo w tej „ciemnej dolinie” konania, był z nim Jezus Chrystus! Jezus konał z chłopcem, Chrystus poznał „dolinę śmierci” chłopca, przeszedł nią z odwagą, w ogromnym bólu i zaufaniu do Ojca.
Św. Marek mówi, ze kiedy ukrzyżowano Jezusa „była godzina trzecia” (Mk 15, 25) czyli godzina dziewiąta przed południem, później były godziny drwin, a potem od południa - trzy godziny ciemności. „A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eloi, Eloi, lema sabachthani», to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15,33-34)
Krzyk w ciemnościach konania nie jest krzykiem rozpaczy, choć jest krzykiem donośnym, pełnym nieopisanego bólu. Jezus nie wyrzekł się Boga nawet w tym momencie, kiedy wszystkie światła zgasły, wokół były drwiny a na ziemi ciemność… Jezus wołał: „Boże mój…”
Dlaczego Jezus nie zszedł z krzyża i trwał w ciemnościach? Bo ja jestem w ciemnościach! Gdyby Jezus zszedł z krzyża uratowałby siebie, ale nie mnie. Przeszedł całą drogę ciemności, aby być w niej ze mną, dla mnie, dla mojego zbawienia.
W Psalmie 23, czwartym wersecie modlimy się: „Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza”.
Cóż to jest ta ciemna dolina? Zdaje się, że chodzi Gehennę (herbr. Gehinnôm, Dolina Hinnom) – głęboką doliną lub wąwóz , która w czasach starożytnych wyznaczała granice miasta Jeruzalem. Miejsce to było przeznaczone na odpadki pochodzące z miasta (wysypisko śmieci). Dokonywano w niej pierwotnie kremacji zwłok przestępców oraz tych, którym odmówiono z różnych względów normalnego pogrzebu. W tym celu w Dolinie Hinnom utrzymywano stale palące się ognie - ogniska, na jej środku znajdowało się wzniesienie, na którym (między innymi) król Achaz złożył niegdyś bogu Molochowi w ofierze własnego syna. Od tego momentu Dolina Hinnom jest symbolem bałwochwalstywa, kultu fałszywego boga, hańby, niegodziwości oraz najniższego poziomu piekła, z którego nie ma powrotu i do którego trafiają potępieni na wieczną mękę.
Gdzie jest ta Gehenna? Czy chodzi jedynie o fizyczne miejsce lub takie chwile w naszym życiu, które są bardzo trudne, bolesne, krzywdzące? Czy chodzi tylko o nagłe zagrożenia życia, które przeżywaliśmy czy będziemy przeżywać? Myślę, że nie tylko. Nie szukajmy „doliny ciemnej” za daleko i u innych… Gehenna jest w nas. Św. Paweł mówi: „Zapłatą za grzech jest śmierć” (Rz 6,23). Moje wnętrze staje się Doliną Hinnomu, kiedy wybieram grzech i trzymam go w sobie. Nikt z nas nie popełnia jednego grzechu, z „jednego przykazania”. Przed każdym stoi możliwość popełnienia wszystkich! Jeśli jakiegoś nie popełniliśmy to wielkie Boże miłosierdzie… Powiem jednak mocniej – ponieważ grzeszyć możemy nie tylko czynem, ale i myślą, mową i zaniedbaniem! Wszyscy popełniliśmy wszystkie grzechy. W różnej mierze, materii, natężeniu, ale wszystkie. Wszyscy w sobie mamy śmietnik, ołtarze obcych bogów, wiele przestępstw… Kiedy otwieram sumienie, robie z sobą „obrachunek”, uznaje zło i proszę Boga o wybaczenie to wybieram się w drogę przez „ciemna dolinę”. Jest sens przechodzić przez nią, ale trzeba wiedzieć – jaki to sens!
Sensowne jest najpierw zastosowanie słów Psalmu 23 do Jezusa. To On pierwszy przeszedł przez „dolinę ciemną” - przez śmierć na krzyżu. To była pascha – przejście – ku życiu. Tym przejściem „odsłonił”, wydobył na światło prawdę o nas, o mnie. Same rany, ponad 4 tys. ran miał Jezus na ciele (św. Brygida, Księga Objawień). Można powiedzieć, ze Jezus doskonale się wyspowiadał za nas przed Ojcem (ta intuicja pochodzi od Adrienne von Speyer z książki Spowiedź, Poznań 1993) niemieckiej mistyczki. Jezus każdą raną pokazał i pokazuje, a nic nie ukrywa jacy jesteśmy. Jezus poprosi Ojca o wybaczenie… Ukrzyżowany i sposób Jego umierania pokazuje ile w nas zła. On jest czystą miłością. Zjednoczony z Ojcem w naszym piekle, biorąc na siebie jego skutki – dokonał ekspiacji – wynagrodzenia, przebłagania, stał się przewodnikiem w wyjściu z tej „doliny ciemności”.
Jezusowy „kij i laska pasterska” czyli krzyż są mi pociechą ilekroć robie rachunek sumienia, spowiadam się i żyje w pokucie, bo On jest ze mną i prowadzi mnie – przez uznanie, nazwanie, wypowiedzenie i palenie moich śmieci z dolinny ciemnej!
Za 100 lat gdzie będziesz? W niebie, w piekle czy w czyśćcu? A może Ci jest to obojętne? Być może myślisz dziś tak: ja wierzę, mówię modlitwy spowiadam się od czasu do czasu, jakoś to będzie, pomyślę o tym w przyszłości. A ja Ci powiadam: nie wystarczy sama wiara bez czynów – mówi św. Jakub! Nie wystarczy sama modlitwa! Pobożne zachowania od czasu do czasu! Nasze życie wiary, modlitwy ma być podtrzymywane przez pokutę. Całe nasze życie ma być w procesie zmiany, zawsze, cały czas! Nawrócenie albo jest trwałe albo niema go wcale! Wiele czynów, które ciągle „kochamy” dla Boga jest obrzydliwych. Mamy to odrzucić i pokutować za nie. Św. Franciszek patron tego miejsca mówi: I gdziekolwiek, kiedykolwiek i w jakikolwiek sposób umiera człowiek w śmiertelnym grzechu bez pokuty i zadośćuczynienia, jeśli może zadośćuczynić, a nie zadośćczyni, szatan porywa jego duszę z jego ciała z takim uciskiem i męką, o jakich nikt wiedzieć nie może, o ile tego nie doznaje. I wszystkie bogactwa i władza, i wiedza, i mądrość (por. 2Krn 1, 12), o których sądzili, że mają, zostały im odjęte (por. Łk 8, 18; Mk 4, 25). I pozostały dla krewnych i przyjaciół, a oni zabrali i podzielili jego majątek, a potem powiedzieli: “Niech będzie przeklęta jego dusza, bo mógł więcej nam dać i zgromadzić niż zgromadził”. Ciało jedzą robaki i tak zgubili ciało i duszę w tym krótkim życiu i pójdą do piekła, gdzie będą cierpieć męki bez końca (Św. Franciszek, List do wiernych).
Bruce Marschall: „Kościół jest bardzo stary i bardzo mądry, głosił Ewangelię w lodach i w ogniu, w spiekocie i w śniegu. Nie dziwi się widząc w świecie grzech i pomieszanie.. i wie, że istnieje rzecz gorsza od śmierci miliona młodych ludzi na polu bitwy, a jest nią śmierć jednego staruszka we własnym łóżku, w stanie końcowej zatwardziałości” (za A. Socci, s. 251)
A jak nazwać publiczne obnażanie się przed kamerami i chlubienie się grzechami? To nie są wyznania, które prowadzą do skruchy i maja posłużyć rozgrzeszeniu, ale po to, by inni zaakceptowali złe zachowanie. Wyzwala to reakcję solidarności w złym, począwszy od prowadzącego poprzez „ekspertów” na kanapie do oglądających program. Tymczasem grzech jest wstydem! Czyżbyśmy chcieli oswoić Gehennę? Czyżbyśmy chcieli zamieszkać w ciemnej dolinie grzechu na trwałe. Ale tam się nie da zamieszkać. W piekle nie da się mieszkać! Przez tę dolinę można i trzeba przejść i to z Jezusem Chrystusem i wstydem ku radości zmartwychwstania! Przejść, aby poprzez skruchę On sam spalił zło i poprowadził na zielone pastwiska do stołu Jego Słowa i Ciała.
Jeśli teraz z Jezusem Chrystusem nie będziemy wchodzić do swojej Gehenny i nie będziemy pozwalać Jezusowi oczyścić się, jeśli nie znienawidzimy grzechu i nie będziemy pokutować za swoje grzechy – wpadniemy do Gehenny – najdłużej za 100 lat i to na zawsze!
Panie Jezu, jak setnik wyznaję, bo wierzę, że jesteś Synem Bożym, że przez Ciebie ukrzyżowanego zostałem uwolniony od skutków Gehenny. TY wziąłeś ją na siebie. Uwolnij mnie od delirium wszechmocy, pragnę coraz bardziej trzeźwo patrzeć w swoje sumienie, razem z Toba przechodzić przez moją „ciemną dolinę”, bo pragnę by Twoje światło mnie uzdrawiało, abym oderwał się od każdego złego czynu, abym trwając w pokucie stawał się Twoim mieszkaniem. Proszę Cię o to w tym dziesiątku różańca: ukrzyżowanie i śmierć na krzyżu.
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna